Moja przygoda z craftingiem zaczęła się od przypadkowo znalezionego zdjęcia wełnianych laleczek o nazwie Lalylala.
Robione są z niesamowitą sprawnością na szydełku i drutach, ale to nie jest jedyny ich atut. Tak naprawdę podziwiam profesjonalną oprawę, świetnie zrobione i zaaranżowane zdjęcia, przemyślaną stronę www, oraz konsekwentne kreowanie marki. Czyli to wszystko o czym zapominają nasi rodzimi twórcy.
Każda lalka ma własną historię Oleg to ośmiornica hoduje ukwiały i koralowce, pisze wiersze. Bina jest opiekunką do dzieci która uwielbia spędzać czas wolny w lesie, co nikogo nie dziwi bo to w końcu niedźwiadek. Carl jest perkusistą w orkiestrze dętej i przepada za balonami.
Do strony podłączony jest blog, opowiadający o przygodach laleczek i wszystkich historiach które są z nimi związane. Możemy również zobaczyć zdjęcia małych fanów ze swoimi pupilami. Niewiele wiemy o autorce poza tym że jest grafikiem z Monachium, umiejętnie chowa się za swoim dziełem.